Zanurz się w świecie siły i magi, Avillanie, krainie, gdzie wszystko jest możliwe
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Miasto na południu od strony pustyni, zamieszkane przez orków, Mauretów i Redgarów, jedyne miasto, w którym ludzie i orkowie żyją w zgodzie. Jest to wysoko rozwinięte miasto o architekturze "arabskiej", wielu handlarzach z rozmaitymi skarbami pustyni, pięknymi przedmiotami własnego wyrobu czy artefaktami porzuconymi przez dawną cywilizację reptilian, po której zostały małe plemiona jaszczuroludzi, którzy powędrowali na bagna. Jest tu Główny Bank Imperialny oraz kantory walut między talarami imperialnymi, orkijskimi krwawymi dublonami, krasnoludzkim orenami złotymi, elfickimi koronami, wyspiarskimi florenami i uniwersalnymi smoczymi monetami. Krótko mówiąc miasto rzemiosła i handlu.
~NIKT nie spodziewa się Astarijskiej Inkwizycji ~
Offline
Unzlar Kwinzap siedział na jednej ze skrzyń należących do handlarza przedmiotami rzemieślniczymi, który rozmawiał ze swoim stałym klientem.
Offline
Zauważyłeś, że handlarz się zaczął z lekka denerwować.
- Jak niby mam dostarczyć dla ciebie pięćdziesiąt sztuk skóry z wargów?! To niemożliwe.
- Możliwe, możliwe. Ma ci się udać, wiele razy już ci się powiodło i teraz też tak będzie. To zamówienie jest zbyt ważne dla mnie. Ale...
- Co "Ale?"?
- Ale jeśli tego nie zrobisz, będę musiał "kogoś" do ciebie wysłać. Lubię cię i nie chcę tego robić, ale będę zmuszony... Bywaj!
Klient z uśmiechem na ustach odszedł w swoją stronę w głąb miasteczka, a handlarz omal nie rozwalił straganu, gdy uderzył o niego pięścią.
Offline
- To i ja wiem... Cholera, pewnie wyśle po mnie tych swoich mięśniaków.
Wziął w dłonie kawałek skóry, po czym zaczął go miażdżyć, ciągnąć dla uspokojenia.
Offline
- Nie wiem, pewnie muszę wynająć jakiegoś zabijakę albo handlarza, co sprzedaje takie skóry... Cholera, ale to będzie drogo...
Widać było po jego wyrazie twarzy, że zaczyna się lekko załamywać całą sytuacją.
Offline
- Mało mam do czynienia ze skórą warga, ale z 700 smoczych monet to na pewno u handlarza...
Skrzywił twarz.
Offline
- Myślisz, że teraz przy sobie tyle mam? Muszę iść do banku... Wziąć pożyczkę... Zostaniesz w Gothcie na dłużej? Chętnie mógłbym cię wynająć, gdy tylko będę miał pieniądze, bo wyglądasz na doświadczonego...
Offline
- Ano jest, nazywa się "Pod szczurzym ogonem". Idź tą samą drogą co tamten poprzedni "klient" i na pewno nie ominiesz. Jakoś spróbuję się z tobą skontaktować jak zdobędę pieniądze.
Odszedł zająć się swoimi sprawami przy stoisku.
Offline
Przechadzając się uliczką miasta Gotha mogłeś zauważyć tak zwaną "arabską" architekturę mieszkań oraz dość potężny budynek przypominający bardziej fort, lecz była to karczma, wnioskując na podstawie szyldu z napisem "Pod szczurzym ogonem".
Offline
Całe towarzystwo w karczmie wyglądało jakby było podzielone na grupy. Na lewo, trójka wyglądających na wojowników orków chlała litry piwa, zaś na prawo prostaccy ludzie i redgarzy wspólnie popijali inne trunki. Karczmarz jak to karczmarz, stał na przeciw ciebie za szynkwasem i czyścił jeden z drewnianych kuflów.
Offline
Nalał ci piwa do pełna do kufla i postawił przed tobą.
- Tamci orkowie? Nie wiem, przyszli, zamówili dużo piwska i poszli chlać... Jak chcesz szczegóły to idź zapytaj.
Oparł się ramionami o szynkwas.
- A tamci? Pewnie boją się orków, z takimi "zielonymi" to lepiej się nie zadawać...
Offline
- Nie sprzedaję żadnych fajek ani zielska do palenia, przykro mi...
Odwrócił wzrok i spoglądał na uderzających w stół orków.
Offline
Orkom najwyraźniej zaczął alkohol uderzać do głowy, gdyż zaczęli kołysać całym stołem i ławą, a przez to grupka ludzi czym prędzej wyszła z karczmy. Natomiast karczmarz zaczął się już z lekka denerwować.
Offline
Trójka orków na ciebie spojrzała i zaczęła się chichrać oraz oblewać siebie nawzajem piwem.
Offline
Orkowie wyjęli topory i porąbali stół na części, krzycząc przy tym w niebo głosy. Karczmarz nie wiedział jak zareagować i lekko skulił się za szynkwasem.
Offline
- A co nam zrobisz, człowieczku?
Orkowie wybuchli śmiechem, gdy jeden z nich zaakcentował zabawnie "człowieczku".
Offline
- Nas jest trzech, głupcze.
Zaczęli jak zwykle się chichrać. Karczmarz chciał wyjść szybkim krokiem przez główne wejście, lecz jeden z orków złapał go za koszulę i odepchnął, tym samym nie pozwalając mu wyjść.
Offline
- To, że potrafisz wywijać mieczem w różne strony, to nie myśl, że cię uchroni.
Orkowie ustawili się na przeciwko ciebie z wyciągniętymi, posrebrzanymi toporami.
Offline
Wtrącił się karczmarz.
- Może się zmierzycie gdzie indziej, a nie w mojej tawernie, co?
Offline
Dwójka orków wyszła za drzwi, ale jeden najbardziej agresywny kopnął karczmarza i dopiero później wyszedł.
Offline
- A więc chcesz się z nami naprawdę bić? Chcesz zginąć, człowieczku?
Ustawili się w pozycji obronnej.
Offline
Strony: 1